
„Po mieście, po mieście o późnej godzinie idzie nocny marek w nocnej koszulinie, w ręku trzyma świeczkę, stąpa na paluszkach. Dzieciaki, dzieciaki, uciekać do łóżka!!!”
Taki oto przebój ze swoich szkolnych lat nucił sobie pod nosem pewien siatkarz kiedy wracał do domu z wczorajszego meczu ligowego. Jak to się stało, że człowiek na co dzień preferujący raczej przeboje Krzysztofa Krawczyka nagle zaczął śpiewać takie rzeczy? Powód jest prozaiczny – rywalizację rozpoczął po godzinie 22! (czasu polskiego), a kiedy przekraczał próg domu było już po północy! (również czasu polskiego). ????
Początek wieczoru nie zwiastował nieprzyjemności. Wszystko zaczęło się od miłego spotkania integracyjnego w jednym z krakowskich klubów, gdzie każdy miał okazję ponarzekać na swoją sytuację życiową, pożartować oraz sprawdzić swoje umiejętności gry w remika.
Później zaczęły się schody. W meczu rozgrywanym w hali UR Center po drugiej stronie siatki stanęła bowiem drużyna NOMISTAKES, z którą VICTORIA ZALAS mierzyła się już w sezonie poprzednim. Po tych doświadczeniach można było podejrzewać, że i tym razem lekko nie będzie…
Przeciwnikom trzeba oddać, że znakomicie nawiązali do nazwy swojej drużyny i w tym meczu praktycznie nie popełniali błędów. A ponieważ równowaga w przyrodzie musi być, to po drugiej stronie tych błędów było troszkę więcej. Powiedziałbym nawet, że troszkę za dużo. Świetne rozegrania akcji i piorunujące uderzenia co rusz powodowały zwarcia w systemie obronnym siatkarzy Victorii, przez co szybko zgasły światła i pozostało powiedzieć sobie DOBRANOC.
A nasi? W tym miejscu muszę podziękować koledze Kamilowi, który odwiózł mnie bezpiecznie do rodzinnej miejscowości, dzięki czemu udało się nawiązać przynajmniej do drugiej części nazwy naszego zespołu. Na nawiązanie do części pierwszej trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Może trzeba zrezygnować z przedmeczowego remika i zamienić go na przykład na pokera. Wtedy zamiast dążyć do szybkiego wyłożenia się na boisku pojawią się jakieś pokerowe zagrywki… ????
Nie dane było zwycięstwo, za to mecz o tak szatańskiej porze był nowym, ciekawym doświadczeniem. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że nasza brygada nie ma predyspozycji do pracy na nocnej zmianie.
No i cóż. Zawodnicy nierozważni pewnie siedzą teraz w pracy i podpierają powieki zapałkami. A może nawet ucinają sobie drzemkę pod biurkiem lub za stertą palet, kryjąc się przed ganiącym wzrokiem kierownika. Zawodnicy rozważni wzięli sobie na dzisiejszy dzień urlop, żeby móc spokojnie odpocząć po tym intensywnym wieczorze. A jeden taki to nawet wymyślił sobie, że może usiądzie i popijając ciepłą herbatkę spróbuje krótko zrelacjonować wczorajsze wydarzenia. Dzięki temu właśnie w tym momencie kończysz czytać tego posta ????
